Heey :*
Choć za oknem świeciło słońce, piękna wiosna, to ona siedziała pogrążona w swoim świecie. Patrzyła gdzieś daleko przed siebie, wciąż czując ucisk serca, wspomnienia dręczyły ją, jak zmory. Nawiedzały ją w każdej chwili jej życia… Dookoła otaczali ją ludzie, którzy nie rozumieli co tak naprawdę się z nią dzieje, nie znali tego bólu, który odczuwała ona. Przed oczami miała jego twarz, usta, oczy. Pamiętała te pocałunki, czułe dotyki. Kiedy z dnia na dzień, wszystko zaczynało się psuć. On nie odzywał się do niej, a jak już to i tak rzadko. Dzisiaj mijają kolejne dni bez niego. Dla niej słońce zaszło. Zatracała się w alkoholu, melanżach do białego rana, przyjaciołach, którzy wiedzieli o niej tyle co nic. Ten chłopak starł z jej pięknej twarzy uśmiech. Nie wierzy już w miłość. Nie ufa chłopakom. Ma dosyć wszystkich i wszystkiego. Wstał kolejny dzień, zlewał się już z każdym innym. Szła do szkoły, słuchała muzyki, w głowie i sercu rozbrzmiewała jej piosenka Kaena „Kartka z pamiętnika”, nie zwracała uwagi na świat dookoła. Przez przypadek wpadła na jakiegoś chłopaka w kapturze. Pośpiesznie rzuciła „przepraszam” i szła dalej. Ktoś ją zatrzymuje. Podnosi wzrok i widzi JEGO. Patrzą na siebie, żadne się nie odzywa. Ona niegdyś piękna, zwiędła jak róża bez wody. On wciąż jak młody bóg. Gardło się ściska, łzy pojawiają się w jej błękitnych oczach, nikła nadzieja zatańczyła w duszy. Chce coś powiedzieć, jednak nie może. Jego mina nie wyrażała nic innego jak obojętność. Spytał tylko „czy nie zostawiłem u ciebie bluzy?”. Zaskoczył ją i tym samym zgasił płomyk nadziei. Odwróciła się i zaczęła biec. Nie chce go więcej zobaczyć. Minęła szkołę i biegła dalej. Na starą i zapomnianą kładkę na jeziorze, ukrytą wśród traw i trzcin. Nikt jej tam nie znajdzie. Przyszła i usiadła, chciała choć na moment poczuć coś innego, niż tą pustkę w duszy. Zaczęła mu życzyć śmierci, żeby zniknął i nigdy więcej nie stanął na jej drodze, chciała go nienawidzić, ale coś ją blokowało. Jedna osoba powiedziała jej, żeby napisała do niego list. Uważała, że to śmieszne i bez rezultatu. Jednak nim spostrzegła pisała list: „Witaj… Nie wierze, że to robię, ale mam Ci coś do powiedzenia. Jesteś skończonym dupkiem i palantem! A jednak Cię kocham… Nie umiem Cię znienawidzić… Chociaż życzę Ci wszystkiego najgorszego. Przez Ciebie stałam się … właśnie. Kim? Nikim. Zniszczyłeś mnie. Byłam Twoją zabawką! Na chwile. Potem poleciałeś za inną. Wiesz jak to jest, kiedy pokochasz i nagle złamie Ci to serce? Nie? To chce, żeby jakaś dziewczyna tak się Tobą zabawiła, żebyś cierpiał jak ja. Chciałabym to zobaczyć, jak niszczysz się. Z boga stajesz się błotem. Co Ci jeszcze powiem… hmm… że czuje się źle, ale to pewnie zauważyłeś. Więc to tyle… Pa!”. Wyjęła zapałkę i podpaliła kartkę. Popiół osiadł na tafle wody, po chwili straciła go z pola widzenia. Poczuła się lepiej. Stwierdziła, że to nie koniec świata. Takich jak on pewnie jeszcze paru spotka. Wstała z kładki i wyszła na ścieżkę. Dostała zaproszenie na impreze przez esa. Pomyślała, że co jej zależy, pójdzie i będzie łamać serce innym. Wieczorem wyglądała zjawiskowo, weszła na impreze. Podeszła do baru poprosiła wódke z sokiem malinowym, szybko wypiła i… Się uśmiechnęła. Na parkiecie tańczyła, nie zwracała uwagi na ludzi. Tańczyła z chłopakami, których nie zna. Usłyszała krzyk za plecami. Odwraca się i widzi GO. Jakaś dziewczyna mówi mu, że fajnie było, ale czas się pożegnać. On ma łzy w oczach, błaga ją na kolanach by nie odchodziła. Ona jednak, kopie go i wychodzi… Stało się! To co napisała w liście. Jednak trochę bolało ją serce gdy patrzyła jak on jest w takim stanie, ale nie żałowała. Podeszła do niego i powiedziała „Nie mam twojej bluzy, ale przyznam, że ciekawe przedstawienie. Teraz wiesz jak ja się czułam. Miło?” Pocałowała go w policzek i wyszła zadowolona z siebie. Co najważniejsze wolna od duchów przeszłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz